18. 1hp#9, Morderstwo w katedrze#1, skype#1, nibykonkurs#2
Autor: lucek | Etykiety: 1hp, Morderstwo w Katedrze, nibykonkurs | Posted On 11 marca 2011 at 03:32
Od czasu mojej ekskursji do Norwegii i odwiedzin u tamtejszej Polskiej Diaspory Erpegowej Na Wygnaniu znacznie częściej używam skype do komunikacji głosowej. Nieraz zdarzyło mi się z odnalezionymi po latach kumplami (Maffin, Ernie) jak i nowymi znajomkami (Dżerzy Tomasz Jeż, Michau i Vlad) spędzić kilka godzin na pogaduszkach i pogwarkach. A także na graniu w rpg kombosem skype+maptool.
Parę razy wypowiadałem się na temat takiego grania - i tak, dla mnie to jest rzecz słabsza niż sesje przy stole, twarzą w twarz. Jest to, oczywiście, wina komunikacji zapośredniczonej komputerem, która obcina wszystko, co pozawerbalne (a to ponoć aż 80% komunikacji). Jednak, jak głosi przysłowie polskie, jak się nie ma co się lubi, to się własną żonę lubi. Nie mogę z kolegami zagrać normalnie (to znaczy mogę, ale muszę sobie do Norge polecieć najpierw), więc gram nienormalnie, po skype.
Do tej pory byłem jednak biernym odbiorcą rozrywki (czytaj: graczem). Załapałem się na Cthulhu, autorskiego CraftHammera i parę innych gierek. Niedawno postanowiłem samemu zmierzyć się z ideą prowadzenia gry. Poszedłem jednak na łatwiznę - wybrałem grę gmless, napisaną przez Jakuba 'Urka' Skurzyńskiego na siedemnasty Nibykonkurs. Grę łatwo znajdziecie w Sieci.
Morderstwo w Katedrze jest małą grą fabularną, przywodzącą na myśl takie tytuły planszówkowe jak Cluedo, Mystery of the Abbey i Dixita. Gracze postawieni są w prostej sytuacji: są oficjelami, którzy zostają wezwani do ciała, znalezionego w katedrze. Każdy gracz wymyśla własną wersję zdarzeń (motyw, narzędzie zbrodni, sprawcę), odpowiadając na pięć pytań. Rozgrywka polega na stworzeniu prawdziwej wersji zbrodnii - robi się to odgadując zapiski pozostałych graczy.
Udział wzięli:
Gwyn - panna Susan Wakefield, redaktorka London Daily Starr!,
Maffin - wielebny Thomas Willberforce, pastor lokalnej parafii,
lucek - prokurator Jonathan Ashcroft III lord Chopsticks,
Mechanika:
Trudno nie zastosować pełnej. Gra ma trzy strony, z tego połowa to reguły, da się je wprowadzić w ciągu 20 minut. Po playtestach na Falkonie Urko dodał nieco zasad, które nie są jeszcze, niestety, spisane. Dla porządku podaję je tutaj:
W skrócie: każdy gracz wygłasza swoją kwestię, którą kończy stwierdzeniem na temat jednej z kategorii. Są cztery możliwości.
Po pierwsze - zgadujący trafi dokładnie w zapis innego gracza. Wówczas zgadnięty mówi coś w stylu: "Doskonała dedukcja, drogi panie, zgadzam się z tym w stu procentach!" - zgadujący dostaje trzy punkty, zgadnięty - jeden punkt. Jeśli zgadniętych było więcej - każdy dostaje punkt.
Po drugie - zgadujący trafi w zapis, ale nie do końca precyzyjnie. Wówczas zgadnięty mówi: "Niemalże trafił pan w sedno". Zgadnięty ma szansę poprawić się jednym zdaniem. Jeśli trafi - patrz punkt 1.
Po trzecie - zgadujący trafi tylko część zapisu. Wówczas zgadnięty mówi: "Jest w tym ziarno prawdy". Kolejka przechodzi dalej, zgadujący nie dostaje kary.
Po czwarte - zgadujący nie trafia w żaden fragment żadnego zapisu. Każdy niezgadnięty mówi: "To totalna bzdura, nie mogło tak być". Zgadujący dostaje karę - do resetu nie może pytać o spaloną kategorię.
Reset następuje wówczas, kiedy wszyscy gracze spalą daną kategorię.
Nie wolno stawiać twierdzeń takich jak to, co ma się wpisane u siebie. Jeśli jako narzędzie wpiszę sztylet, nie mogę powiedzieć, że ofiara została zasztyletowana - i liczyć, że ktoś inny też ma taki wpis. To stwarza teoretyczny problem - co, jeśli każdy wpisze sztylet? Mamy pomysły na rozwiązanie tego, ale na razie nie zostały zaimplementowane i liczymy na farta.
Przebieg sesji:
Opisałem graczom ramy settingu (Londyn, początek XX wieku, katedra). Wymyśliliśmy nasze postaci (to wartość dodana w playtestach, w oryginalnym tekście jej nie ma), przeczytałem opis wprowadzający i zabraliśmy się za kreowanie zbrodni. Polega to na udzieleniu odpowiedzi na pieć pytań - o narzędzie/sposób morderstwa, czas zgonu, wygląd sprawcy, motyw jego działań i relację łączącą go z ofiarą.
Moja wersja wyglądała tak - młody chłopak pracuje na zlecenie gildii, w której ofiara ma niespłacone zobowiązania. Jego zadaniem jest późnym wieczorem oddać ofierze sakiewkę. Nie wie jednak, że znajduje się w niej jadowity wąż, który ukąsi ofiarę, kiedy tylko ta włoży do woreczka chciwe paluchy.
narzędzie: jadowity wąż,
czas: późny wieczór, 23,
wygląd sprawcy: młody chłopak,
motyw: niespłacone długi w gildii,
relacja sprawca-ofiara: sprawca nie wie, że jest mordercą,
Rozpoczęliśmy grę od Gwyn, jako że damie należy się przestępstwo. Erm. Pierszeństwo. Prokurator od razu wdał się w pyskówkę z dziennikarką, żądając aby oddaliła się z miejsca zbrodni. Kiedy wyszło na jaw, że jest przedstawicielką brukowej prasy, urzędnik zmienił zdanie i pozwolił jej zostać, tłumacząc wielebnemu, że im bardziej wyrzuca się szakale, tym bardziej pchają się do środka. Redaktorka przyjrzała się trupowi i powiedziała: Panowie, ślady na ciele zdecydowanie wskazują na pobicie.
Jak widać - stwierdzenie Gwyn nie zgadzało się z moim zapisem. Maffin odpowiedział: Droga pani, jest w tym ziarno prawdy. Gwyn oddała kolejkę, ale nie spaliła sobie kategorii. Kolejka przeszła w ręce Maffina, który nie mógł zgadywać swoich zapisów. Licząc na wyobraźnię Gwyn i moją stwierdził, że: Ofiara została zabita bełtem wystrzelonym z kuszy.
Zgodnie odparliśmy, że to bzdura. Maffin dostał czarną kropę i spalił sobie kategorię "narzędzie zbrodni". Kolejka przeszła do mnie. Wiedziałem, że w zapisie Mafa o narzędziu/sposobie będzie coś związanego z pobiciem, ale postanowiłem zgadywać coś innego. Rozegraliśmy krótki dialog między trzema osobami, po którym prokurator stwierdził, że: Morderstwo popełnione zostało na zlecenie tajnej organizacji. Gwyn odparła, że trafiłem niemal w sedno, dodałem więc do tego, że było to rytualne morderstwo - i zdobyłem 3 punkty, zamykając kategorię - ten kawałek prawdy został ustalony i już się nie zmieni.
Model rozgrywki widać? Widać. Jeśli kogo ciekawi zbrodnia - ofiara została pobita korbą od katarynki (M) w rytualnym morderstwie na zlecenie tajnej organizacji (G). Śmierć nastąpiła grubo po północy (G), mordercą był stary, kulawy mężczyzna (M), który miał z ofiarą płomienny romans (G). Jak widać, żaden z moich zapisów nie trafił do oficjalnej wersji - na tym poległem punktowo (tu kłania się Dixit). Z drugiej strony - dobrze zgadywałem, więc ostatecznie zebrałem 9 punktów, Gwyn zdobyła ich 7, Maffin 3. Cała rozgrywka trwała około dwóch godzin, z czego gra i tłumaczenie zasad zabrały półtorej godziny, resztę zmitrężyliśmy na żarty, kanapki i wieszanie prania.
Podsumowanie:
Uwagi Maffina: w tej grze uzgadniamy prawdę, której nie ma, tworzymy ją. To zupełnie inne niż w zwykłych RPG, w których MG ma wymyśloną wersję wydarzeń. Nie chciałbym grać w nią więcej, nie podobała mi się. Nie podobało mi się pogmatwanie zasad i brak orientacji w tym, czyja jest tura. Dla mnie ma tyle wspólnego z RPG co Mafia - to bardziej zabawa towarzyska, niż gra fabularna.
Uwagi Gwyn: w pewnych momentach gubiliśmy się w "flow" gry - ale to zdecydowanie wina skype. Jak na godzinną grę na skype, daje radę. Mogłabym w nią zagrać jeszcze raz. Podobał mi się wiktoriański setting, skype zdecydowanie utrudniało rozgrywkę.
Uwagi lucka: sporo jest jeszcze w tej grze do dopracowania, ale lubię ją. Ma potencjał, bawi i przypomina mi parę ciekawych książek z Wahadłem Focaulta i Imieniem Róży na czele. Grałem w nią trzeci raz, chętnie zagram jeszcze. Uważam, że jest jedną z najlepszych prac z 17 Nibykonkursu. Byłoby świetnie, gdyby autor dopracował swój tekst (lub zrzucił to na kogoś). Dodatkowo, prostota zasad i brak elementów dziwnych ułatwia tłumaczenie gry niegraczom.
Ocena sesji:
5/6
+ dobry kontakt, fajni gracze, dobra zabawa,
- łamany flow, niedoróbki zasad,
Parę razy wypowiadałem się na temat takiego grania - i tak, dla mnie to jest rzecz słabsza niż sesje przy stole, twarzą w twarz. Jest to, oczywiście, wina komunikacji zapośredniczonej komputerem, która obcina wszystko, co pozawerbalne (a to ponoć aż 80% komunikacji). Jednak, jak głosi przysłowie polskie, jak się nie ma co się lubi, to się własną żonę lubi. Nie mogę z kolegami zagrać normalnie (to znaczy mogę, ale muszę sobie do Norge polecieć najpierw), więc gram nienormalnie, po skype.
Do tej pory byłem jednak biernym odbiorcą rozrywki (czytaj: graczem). Załapałem się na Cthulhu, autorskiego CraftHammera i parę innych gierek. Niedawno postanowiłem samemu zmierzyć się z ideą prowadzenia gry. Poszedłem jednak na łatwiznę - wybrałem grę gmless, napisaną przez Jakuba 'Urka' Skurzyńskiego na siedemnasty Nibykonkurs. Grę łatwo znajdziecie w Sieci.
Morderstwo w Katedrze jest małą grą fabularną, przywodzącą na myśl takie tytuły planszówkowe jak Cluedo, Mystery of the Abbey i Dixita. Gracze postawieni są w prostej sytuacji: są oficjelami, którzy zostają wezwani do ciała, znalezionego w katedrze. Każdy gracz wymyśla własną wersję zdarzeń (motyw, narzędzie zbrodni, sprawcę), odpowiadając na pięć pytań. Rozgrywka polega na stworzeniu prawdziwej wersji zbrodnii - robi się to odgadując zapiski pozostałych graczy.
Udział wzięli:
Gwyn - panna Susan Wakefield, redaktorka London Daily Starr!,
Maffin - wielebny Thomas Willberforce, pastor lokalnej parafii,
lucek - prokurator Jonathan Ashcroft III lord Chopsticks,
Mechanika:
Trudno nie zastosować pełnej. Gra ma trzy strony, z tego połowa to reguły, da się je wprowadzić w ciągu 20 minut. Po playtestach na Falkonie Urko dodał nieco zasad, które nie są jeszcze, niestety, spisane. Dla porządku podaję je tutaj:
W skrócie: każdy gracz wygłasza swoją kwestię, którą kończy stwierdzeniem na temat jednej z kategorii. Są cztery możliwości.
Po pierwsze - zgadujący trafi dokładnie w zapis innego gracza. Wówczas zgadnięty mówi coś w stylu: "Doskonała dedukcja, drogi panie, zgadzam się z tym w stu procentach!" - zgadujący dostaje trzy punkty, zgadnięty - jeden punkt. Jeśli zgadniętych było więcej - każdy dostaje punkt.
Po drugie - zgadujący trafi w zapis, ale nie do końca precyzyjnie. Wówczas zgadnięty mówi: "Niemalże trafił pan w sedno". Zgadnięty ma szansę poprawić się jednym zdaniem. Jeśli trafi - patrz punkt 1.
Po trzecie - zgadujący trafi tylko część zapisu. Wówczas zgadnięty mówi: "Jest w tym ziarno prawdy". Kolejka przechodzi dalej, zgadujący nie dostaje kary.
Po czwarte - zgadujący nie trafia w żaden fragment żadnego zapisu. Każdy niezgadnięty mówi: "To totalna bzdura, nie mogło tak być". Zgadujący dostaje karę - do resetu nie może pytać o spaloną kategorię.
Reset następuje wówczas, kiedy wszyscy gracze spalą daną kategorię.
Nie wolno stawiać twierdzeń takich jak to, co ma się wpisane u siebie. Jeśli jako narzędzie wpiszę sztylet, nie mogę powiedzieć, że ofiara została zasztyletowana - i liczyć, że ktoś inny też ma taki wpis. To stwarza teoretyczny problem - co, jeśli każdy wpisze sztylet? Mamy pomysły na rozwiązanie tego, ale na razie nie zostały zaimplementowane i liczymy na farta.
Przebieg sesji:
Opisałem graczom ramy settingu (Londyn, początek XX wieku, katedra). Wymyśliliśmy nasze postaci (to wartość dodana w playtestach, w oryginalnym tekście jej nie ma), przeczytałem opis wprowadzający i zabraliśmy się za kreowanie zbrodni. Polega to na udzieleniu odpowiedzi na pieć pytań - o narzędzie/sposób morderstwa, czas zgonu, wygląd sprawcy, motyw jego działań i relację łączącą go z ofiarą.
Moja wersja wyglądała tak - młody chłopak pracuje na zlecenie gildii, w której ofiara ma niespłacone zobowiązania. Jego zadaniem jest późnym wieczorem oddać ofierze sakiewkę. Nie wie jednak, że znajduje się w niej jadowity wąż, który ukąsi ofiarę, kiedy tylko ta włoży do woreczka chciwe paluchy.
narzędzie: jadowity wąż,
czas: późny wieczór, 23,
wygląd sprawcy: młody chłopak,
motyw: niespłacone długi w gildii,
relacja sprawca-ofiara: sprawca nie wie, że jest mordercą,
Rozpoczęliśmy grę od Gwyn, jako że damie należy się przestępstwo. Erm. Pierszeństwo. Prokurator od razu wdał się w pyskówkę z dziennikarką, żądając aby oddaliła się z miejsca zbrodni. Kiedy wyszło na jaw, że jest przedstawicielką brukowej prasy, urzędnik zmienił zdanie i pozwolił jej zostać, tłumacząc wielebnemu, że im bardziej wyrzuca się szakale, tym bardziej pchają się do środka. Redaktorka przyjrzała się trupowi i powiedziała: Panowie, ślady na ciele zdecydowanie wskazują na pobicie.
Jak widać - stwierdzenie Gwyn nie zgadzało się z moim zapisem. Maffin odpowiedział: Droga pani, jest w tym ziarno prawdy. Gwyn oddała kolejkę, ale nie spaliła sobie kategorii. Kolejka przeszła w ręce Maffina, który nie mógł zgadywać swoich zapisów. Licząc na wyobraźnię Gwyn i moją stwierdził, że: Ofiara została zabita bełtem wystrzelonym z kuszy.
Zgodnie odparliśmy, że to bzdura. Maffin dostał czarną kropę i spalił sobie kategorię "narzędzie zbrodni". Kolejka przeszła do mnie. Wiedziałem, że w zapisie Mafa o narzędziu/sposobie będzie coś związanego z pobiciem, ale postanowiłem zgadywać coś innego. Rozegraliśmy krótki dialog między trzema osobami, po którym prokurator stwierdził, że: Morderstwo popełnione zostało na zlecenie tajnej organizacji. Gwyn odparła, że trafiłem niemal w sedno, dodałem więc do tego, że było to rytualne morderstwo - i zdobyłem 3 punkty, zamykając kategorię - ten kawałek prawdy został ustalony i już się nie zmieni.
Model rozgrywki widać? Widać. Jeśli kogo ciekawi zbrodnia - ofiara została pobita korbą od katarynki (M) w rytualnym morderstwie na zlecenie tajnej organizacji (G). Śmierć nastąpiła grubo po północy (G), mordercą był stary, kulawy mężczyzna (M), który miał z ofiarą płomienny romans (G). Jak widać, żaden z moich zapisów nie trafił do oficjalnej wersji - na tym poległem punktowo (tu kłania się Dixit). Z drugiej strony - dobrze zgadywałem, więc ostatecznie zebrałem 9 punktów, Gwyn zdobyła ich 7, Maffin 3. Cała rozgrywka trwała około dwóch godzin, z czego gra i tłumaczenie zasad zabrały półtorej godziny, resztę zmitrężyliśmy na żarty, kanapki i wieszanie prania.
Podsumowanie:
Uwagi Maffina: w tej grze uzgadniamy prawdę, której nie ma, tworzymy ją. To zupełnie inne niż w zwykłych RPG, w których MG ma wymyśloną wersję wydarzeń. Nie chciałbym grać w nią więcej, nie podobała mi się. Nie podobało mi się pogmatwanie zasad i brak orientacji w tym, czyja jest tura. Dla mnie ma tyle wspólnego z RPG co Mafia - to bardziej zabawa towarzyska, niż gra fabularna.
Uwagi Gwyn: w pewnych momentach gubiliśmy się w "flow" gry - ale to zdecydowanie wina skype. Jak na godzinną grę na skype, daje radę. Mogłabym w nią zagrać jeszcze raz. Podobał mi się wiktoriański setting, skype zdecydowanie utrudniało rozgrywkę.
Uwagi lucka: sporo jest jeszcze w tej grze do dopracowania, ale lubię ją. Ma potencjał, bawi i przypomina mi parę ciekawych książek z Wahadłem Focaulta i Imieniem Róży na czele. Grałem w nią trzeci raz, chętnie zagram jeszcze. Uważam, że jest jedną z najlepszych prac z 17 Nibykonkursu. Byłoby świetnie, gdyby autor dopracował swój tekst (lub zrzucił to na kogoś). Dodatkowo, prostota zasad i brak elementów dziwnych ułatwia tłumaczenie gry niegraczom.
Ocena sesji:
5/6
+ dobry kontakt, fajni gracze, dobra zabawa,
- łamany flow, niedoróbki zasad,
Interesujące, ale na tyle, na ile poznałem grę, poparłbym uwagi Maffina - rzeczywiście dużo bliżej temu do Mafii niż do RPG. Co nie oznacza, że to zła gra, oczywiście.
Oficjalnie 'obrażam się' na Twoim blogu na Autora gry za to, iż nie przesłał mi - ani nawet nie był łaskaw poinformować - o tym, iż pojawiły się nowe zasady do jego systemu :P.
Pozdrawiam,
Skryba.
Obawiam się, że nowe zasady zostały tylko "omówione" i sam Autor ich sobie nie spisał. Ja je pamiętam, bo jestem fanem tej gry - dlatego spisałem je tu.
l.